Liczyłem na fajny akcyjniak - no i w zasadzie go dostałem. Taki typowy do piwerka w piątek.
Ale nie oczekuj zbyt wiele, bo jak widziałeś inne to tutaj nic nowego nie zobaczysz. Mamy i super-dobrych amerykańskich chłopców, i super-złych terrorystów. Amerykańscy chłopcy są super-wyszkoleni wojskowo, terroryści są super-debilami i zachowują się jakby pierwszy raz mieli karabin w ręce. Nasz główny bohater ma god-mode oraz nieskończoną amunicję i nawet postrzelony (dwukrotnie) kosi wroga nożem. A terroryści atakują jeden po drugim ostawiając się specjalnie w linii strzału by umrzeć od jednego strzału - chyba stąd ten tytuł filmu.
Do tego irracjonalne zachowania - nasz bohater biega z pistoletem zamiast zabrać kalachy o które się potyka. Terroryści zamiast załatwić sprawę dwoma granatami cackają się jakby bali się przeciwnikowi zrobić krzywdę. W bazie wojskowej włazy trzymają się na taśmę klejącą, kto wspomina o mamusi to wiadomo że zaraz zginie i wszystko dzieje się w ostatniej sekundzie.
Film do jednorazowego obejrzenia, góra po dwóch dniach zapomnisz