Staszku ogólnie rzecz biorąc to o Mandrasie na samym końcu było niewiele. Po tym jak
Pelagia oddała mu obrączkę, on sam wyszedł z tego domu, w którym oboje byli i można
śmiało powiedzieć, że ślad po nim zaginął.
Może i dla niektórych, to kolejna ckliwa historia miłosna, z wojną w tle, ale jak dla mnie
zarówno film jak i skomponowana do niego muzyka to strzał w dziesiątkę.
Poza tym uwielbiam Nicolasa Cage'a więc tym bardziej z przyjemnością pooglądałam
Corelle'go i szczerze mówiąc na chwilę obecną nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej
roli.