Powoli, ale systematycznie oglądam brytyjskie seriale z Herculesem Poirot i Miss Marple. I póki co muszę się przyznać, że nasuwa mi się jeden zasadniczy wniosek. Odcinki z Panną Marple są dużo, dużo lepsze od tych z Herculesem Poirot.
Z jednej strony może zależy to od rodzaju opowieści jakie w każdym z tych przypadków są podstawą "morderstwa". Być może jeszcze bardziej zależy to od realizacji i staranności twórców oraz aktorów grających w poszczególnych epizodach. Ale jeśli spojrzy się na to całościowo i porównawczo, wtedy widać, że Hercules jest postacią groteskową, jego styl mocno magiczny, a rozwiązywane sprawy bardzo śmieszne. Dużo więcej dramaturgii i realizmu odczuwam oglądając "przygody" Panny Marple i co ważniejsze lepiej się bawię przy rozwiązywaniu jej zagadek.