Myślałem że Steve Buscemi ukradnie show jako Bóg, ale to co robi Daniel Radcliffe...Jedzie po bandzie na całego.Jego nieporadność i chęć utrzymania status quo jest rozbrajająca. Ten serial to nie arcydzieło telewizyjne, ale ogląda się przyzwoicie, jest zabawny,ale bez przesady. Ja oglądam go głównie dla dwóch wymienionych wyżej aktorów.
Niektóre momenty były świetne, w finale rozwaliła mnie scena w której bóg próbuje znaleźć wyjście a po dłuższej chwili namysłu wchodzi do kotłowni.
Spodziewałem się że Buscemi będzie zabawny, ale najczęściej bywał taki meh. Sceny w domu rodzinnym były super, to muszę przyznać, przypomniały mi że Steve jest naprawdę wszechstronnym aktorem. Daniel jest zdecydowanie najjaśniejszą gwiazdą tego nieba.